Przejście pomiędzy blokami nr 22 i 24 przy ul. Strumykowej na os. Zdrojowym. Wspólnota mieszkaniowa z bloku nr 22 postanowiła odgrodzić się od gorszej części społeczeństwa, przy okazji zabierając kilka metrów kwadratowych chodnika, skutkiem czego po opadach aby dojść do ulicy trzeba potaplać się w błocie. Widoczna furtka jest zamknięta na klucz i prowadzi dokładnie donikąd. Ze swej strony serdecznie gratuluję pomysłu i jednocześnie zachodzę w głowę, czemu owego płotu nie postawiono po lewej stronie chodnika? Nie utrudnionoby przejścia i zaoszczędzono na kilku przęsłach.
Dodał:Popski° - Data dodania: 2020-02-14 21:31:35
- Odsłon: 1187
08 lutego 2020
O wreszcie ktoś o tym powiedział na głos. Jakim trzeba być egoistą, żeby zabierać ludziom wspólną przestrzeń życiową. Osiedle jest dla wszystkich mieszkańców a nie dla jaśnie panów z jedynego słusznego, wybranego bloku.
Wydaje mi się, że sa na to jakieś przepisy, które można wykorzystać przeciw takim wspólnotowym płotom.Osiedle było projektowane jako całość, przestrzeń życiowa, ciągi komunikacyjne, itp. To, ze potem przyszedł geodeta, wymierzył kawałek należny wspólnocie (pewnie secesja od spółdzielni) to nie znaczy, że można grodzić. Co innego, gdy od razu projektuje się osiedle, siedlisko, jako teren zamknięty...
Przykład (niechlubny) z Wałbrzycha - przychodnia na ul. Grodzkiej. Nieruchomość sprzedana spółce która prowadzi NZOZ. Zniszczone chodniki którymi nie chciała już zajmować się spółdzielnia mieszkaniowa sprzedano w pakiecie. Krótko potem przychodnia się ogrodziła łącznie z chodnikami - widać ogrodzenie na tym zdjęciu. Osiedle planowano koncepcyjnie, przychodnia stoi w centralnym punkcie osiedla, zbiega się tu wiele dróg osiedlowych. Jedyna pociecha że przejścia są otwarte w dni powszednie od 6 do 19, ale potem lecisz po klepisku bo nikt już nie wpadł na to żeby zrobić obejścia i pewnie nie zrobi bo działka przychodni sąsiaduje z prywatnymi działkami właścicieli pawilonów, więc są tylko dzikie przejścia.
To i tak jest nic przy prezesie spółdzielni na największym zielonogórskim blokowisku. Gdy któryś blok wyłączał się ze spółdzielni, to prezes rozbierał chodniki, stawiał płoty, kamienie, naliczał absurdalne opłaty itp. Próbka: